- Nie zrobiła na tobie ta wiadomość żadnego wrażenia - rzucił na przywitanie i rozsiadł się na krześle stojącym przy biurku..
- To jest druga przeprowadzka w ciągu dwóch dni i na razie najmniej szokująca - odpowiedziała spoglądając na niego.
- Szkoda, że się wynosisz, bo bym miał z kim spędzać wieczory - powiedział udawanym smutnym głosem, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
- Mieszkasz tutaj?- Spytała zaciekawiona.
- Tak. W jednym pokoju z siostrą. Nie tak źle, ale mogłoby być lepiej - stwierdził jeszcze bardziej rozsiadając się w miękkim krześle.
- To nie możesz kupić mieszkania?
- Szukam, ale trudno znaleźć dobre tanie mieszkanie w centrum Nowego Jorku.
- A rodzice? Czemu nie mieszkacie z nimi?
- Nasi rodzice nie żyją - rzekł głosem poważnym. - Zginęli na naszych oczach jak byliśmy mali - utkwił wzrok w podłogę.
- Przykro mi - wybełkotała. Zrobiło jej się głupio. Zaczęła żałować, że w ogóle podjęła ten temat.
- Zdążyliśmy się z tym pogodzić - odparł wstając i odwrócił się do okna.
- Ja nigdy nie znałam ojca. Moja mama mówiła, że wyjechał w ważnych sprawach do Europy. Z nią także nie miałam najlepszego kontaktu - powiedziała i podeszła powoli do niego.
- Wyjechał, a nie zginął - zaznaczył jakby było to czymś bardzo ważnym. - Nie wiesz jak to jest stracić to co kochasz. Tak nagle zostaliśmy sierotami. Byliśmy sami. Musieliśmy w wieku dziesięciu lat dojrzeć do życia bez nikogo bliskiego, sami - rzekł głosem stłamszonym przez żal i smutek. Chociaż na jego twarzy było wymalowany spokój to i tak dziewczyna czuła, że przy każdym wspomnieniu o rodzicach w duszy strasznie cierpiał.
- Rozumiem twój ból - odparła łapiąc go za dłoń. Spojrzał prosto w jej brązowe oczy. - Ta dziewczyna przez którą potem kłóciłeś się z Tonym to twoja siostra? Dość impulsywnie się zachowałeś - zagadnęła żeby zmienić jakkolwiek temat.
- Tak to moja siostra, Wanda. Tylko ona mi została, dlatego nigdy nikomu nie pozwolę jej skrzywdzić - przeniósł wzrok na drugą stronę, a jego głos zdawał się być srogi.
- Zachowałeś się jak prawdziwy brat - uśmiechnęła się lekko. W tym momencie do pokoju weszła Natasha.
- Myślałam, że jesteś sama. Nie przeszkadzam? - Spytała zakłopotana zauważając Pietro.
- Nie przeszkadzasz - odpowiedziała lekko zawstydzona wypuszczając z uścisku dłoń chłopaka. - Coś się stało?
- Tony pyta czy już jesteś gotowa?
- A sam nie mógłby się pofatygować i przyjść? - Rzekła krzyżując ręce na piersi.
- Nie wiem, ale jak chcesz wracać z nim to idź na parking, bo inaczej będziesz iść na piechotę - przestrzegła i wyszła z pokoju.
- Muszę już iść - westchnęła i wzięła do ręki torbę.
- Pomóc ci zanieść? - Zapytał troskliwym głosem.
- Nie trzeba - odparła i wyszła z pokoju. Założyła torbę na ramię i udała się na zewnątrz. Przed wyjściem stał zniecierpliwiony Stark.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz - powiedział i wyszedł przez główne drzwi.
- Pewnie byłoby ci to na rękę - parsknęła otwierając drzwi, które zamknęły się jej przed nosem.
- Czemu by nie - odrzekł wyciągając z kieszeni kluczyki od samochodu. Spojrzała na niego marszcząc czoło. Coraz bardziej wkurzał ją ten facet. Weszli na parking na którym stało mnóstwo samochodów. Stanęliśmy przy jednym z nich. Był to srebrny kabriolet. Alice aż wytrzeszczyła oczy kiedy zobaczyła ten pojazd.
- To twój samochód? - Spytała zaskoczona wskazując na niego palcem.
- Tak - odpowiedział przeciągle jakby był zdziwiony pytaniem. - Każdy ma taki. Oczywiście mój jest swojego rodzaju - dokończył przechwalając się. Dziewczyna przewróciła oczami i wsiadła do środka. Całą drogę nic nie mówiła tylko oglądała mijający krajobraz dużego miasta. Wiatr rozwiewał jej długie włosy. Tysiące ludzi przechodziło przez ulice Nowego Jorku. Biegli często nie zważając na innych. Byli zapracowani. To był najczęstszy obraz tego miasta. Wszyscy spieszą się i niezwracają na nikogo uwagi. Było to dobre miejsce dla Avengersów. Nikt na nikogo nie patrzy, nie przygląda się nikomu. Żyjesz w tajemnicy. Dojechaliśmy do centrum miasta gdzie znajdowały się najwyższe budynki. Rzadko tam bywała. To centrum wszystkich sklepów markowych. Wszystko jest tutaj bardzo drogie, a ludzi bywa więcej niż w jakimkolwiek innym miejscu w mieście. Wjechali do podziemnego parkingu. Było tam ciemno, tylko małe lampy umieszczone na ścianach oświetlały nikłym światłem pomieszczenie. Tony zaparkował na jednym z miejsc i wyszedł z samochodu, a za nim Alice. Szli przez parking słysząc tylko echo swoich kroków. Przystanęli przed szklaną windą. Stark włączył ją i we dwójkę weszli do środka. Szybko znaleźli się na samej górze. Przeszli przez krótki korytarz i stanęli przed brązowymi drzwiami na których widniał napis Mr. Stark. Otworzył je i wszedł, a za nim Alice. W środku panował półmrok, ale kiedy Avenger zapalił światło przed oczami dziewczyny pojawił się ogromne mieszkanie. Nowoczesne meble od razu rzuciły się jej do oczu. Nie był to typowy dom. Ten miał bardzo wielkie okna, które robiły za ściany, a za nimi znajdował się wielki taras, który mógłby być jeszcze jednym pokojem. Alice znowu ogarnęło niedowierzanie.
- To twój dom? - Spytała rozglądając się.
- Tak - odpowiedział rzucając klucze na stolik w przedpokoju. - Chyba nie sądzisz, że włamaliśmy się do kogoś - odparł z ironią.
- Nikt mi chyba nie uwierzy kiedy powiem gdzie mieszkam.
- Nikt nie uwierzy, bo nikt nie może się o tym dowiedzieć - ostrzegł ją.
- Dlaczego? - Zapytała zaskoczona.
- Bo to tajemnica. Chodź pokarze ci twój pokój - rzekł i od razu zmieniając temat poszedł w głąb mieszkania.
- Jak sobie chcesz - westchnęła i podążyła za nim.
- Tak z ciekawości jaką ty masz moc? - Spytał otwierając drzwi do pokoju gościnnego.
- Lepszym byłoby pytaniem jakiej nie mam - odpowiedziała wchodząc do środka. - Dziwne jest to, że taki wielki superbohater nie jest tak poinformowany - zaśmiała się drwiąco opadając na łóżko.
- Nie o wszystkim nam mówią.
- Ale ty wyglądasz na takiego co chce wiedzieć wszystko - upierała się przy swoim.
- Może - poruszył obojętnie ramionami.
- Nie muszę pytać ciebie żeby wiedzieć o tobie wszystkiego - stwierdziła spoglądając prosto w jego oczy. Zmarszczył czoło zainteresowany. - Masz na imię Tony Stark, a znany jesteś pod pseudonimem Iron Man. Twoją mocą jest blaszany kostium bez którego jesteś tylko człowiekiem. Stworzyłeś Ultrona, który stał się kompletną klapą. Chcesz coś jeszcze wiedzieć? - Zagadnęła zakładając nogę na nogę.
- Tylko to ze mnie wyczytałaś?
- Nie, ale przy większości są blokady, a teraz jak pozwolisz pójdę spać. Strasznie meczący był ten dzień - rzekła kładąc się plackiem poprzek dużego łóżka.
- Jak coś będziesz chciała to znajdziesz mnie - oznajmił i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Znowu zapanował półmrok. Leżała z przymkniętymi oczami nasłuchując głosów ulicy, które roznosiły się po pokoju przez otwarte okno. Była to bezchmurna noc i wszystkie gwiazdy było widać doskonale. Nagle zapanowała cisza. Błoga cisza, która ją uśpiła.
----------------------------------
Zapraszam na 5 rozdział! :)
Co do ostatniego rozdziału to muszę przyznać, że było w nim bardzo mało opisów.
Postaram się ich dodawać o wiele więcej.
Jeżeli chodzi o ten rozdział to on mi się całkiem podoba.
Zapraszam do komentowania, bo to motywuje. :)
2 komentarze = następny rozdział