wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 3

- Jezu, Thor! Wystraszyłeś mnie! - Krzyknął przerażony Clint.
- Chyba nie jestem tak bardzo straszny - stwierdził i zwrócił się do reszty. - Fury pilnie waz wzywa. Jest w sterowni - oznajmił.
- No to niestety musimy zmienić plany - rzekł Tony. Wszyscy wyszli z hali i schodami weszli na samą górę. Alice szła ostatnia przyglądając się Avengersom. Wyglądali na zwykłych ludzi, a nie na maszynki do zabijania. Nadal nie dochodziło do niej, że już jest jedną z nich. Doszli do wielkich brązowych drzwi. Steve otworzył je i przed oczami dziewczyny ukazała się sala z wielkim oknem z którego było widać najbliższe otoczenie. Przy dużym stole stał Fury z jakimś człowiekiem i czytali coś z ekranu, który znajdował się na nim.
- Już jesteście - odezwał się nie odrywając oczu od wykonywanej czynności.
- Tak jak kazałeś przyprowadziłem ich - powiedział Thor i usiadł na krzesło.
- Coś się stało? - Spytała trochę przestraszona Alice.
- Próbujemy rozwiązać zagadkę tej twojej wady - odpowiedział odrywając się na chwile od pracy.
- I co odkryliście? - Zapytała zaciekawiona podchodząc między dwojga mężczyzn. Na ekranie zauważyła swój kod DNA. Różnił się od DNA zwykłego człowieka. Było wszystko pomieszane, porozrzucane. Nic z tego nie mogła rozczytać i dziwiło ją to, że oni z tego widzą tak wiele.
- Jak na razie to nic - rzekł drugi mężczyzna.
- Ty to pewnie Bruce? - Zagadnęła go brunetka.
- Skąd to wiesz? - Spytał zaskoczony.
- Obiło mi się o uszy.
- Pewnie słyszałaś o Hulku - odparł ze smutkiem w głosie. - O tym zielonym potworze.
- Potworze? Nie obił mi się o uszy, ale zgaduję, że to ty. Jest to gorsze od tego co ja mam?
- O wiele! Nie wiesz jakie to straszne! Ty możesz nad tym zapanować, a ja nie mogę. Nie zmieniasz się w zieloną bestie. Pozostajesz w swoim ciele tylko, że otumaniona.
Alice milczała spoglądając na twarze Avengersów. Były poważne. Collins ciekawiło to czy oni kiedykolwiek niemyśleli o tym całym bohaterstwie, czy mają takie problemy co każdy normalny człowiek i czy ona także będzie taka?
- Potwór czy nie potwór ważne jest to, że będzie komu walczyć z Hydrą - odezwał się Clint i usiadł obok Thora.
- Hydra? Co to jest? - Spytała zaciekawiona.
- Hydra to organizacja, która powstała za czasów II wojny światowej. Jest to nasz największy wróg i to głównie z nim walczymy i ty też będziesz z nimi walczyć. - wyjaśnił Fury.
- Wszystko fajnie, ale jest mały problem. Mianowicie to, że ja nigdy nie walczyłam - rzekła.
- Właśnie teraz wszystko zależy od Avengersów - zwrócił się do reszty. - Pokarzecie jej jak korzystać z mocy. Musicie ją nauczyć wszystkiego.
-Mamy jej pokazać wszystkie nasze sztuczki? - Zapytał niedowierzająco Tony.
- Nie wymagam żebyście uczyli ją wszystkiego. Chcę tylko żebyście pokazali to co każdy Avengers musi umieć robić, a że ja mam prawo do wyboru pierwszego, więc zaczniemy od Clinta. Rozpoczynamy od jutra. Alice pewnie jest zmęczona całym dniem, a teraz możecie wrócić do tego co robiliście.
- Już koniec? Świetnie! Więc jak pozwolicie wrócę do swojej pracy - odezwał się Tony i wyszedł z pomieszczenia.
- Ja też już wrócę na swoją planetę - odparł Thor i zrobił to co Iron Man.
- Towarzystwo nam ucieka - stwierdziła Natasha i spoglądając na Clinta dała mu znak, że i oni powinni wyjść.
- Alice pamiętaj trening jutro o 9.00. Tylko się niespóźnij! - Ostrzegł ją Sokole Oko.
- Nie bądź tak surowy - zaśmiała się Romanoff i we dwójkę wyszli z pomieszczenia.
- Ja też już pójdę - powiedziała cichym i spokojnym głosem dziewczyna. Wyszła i schodami zeszła na parter. Mijała różnych agentów, którzy już nie sprawiali na niej takiego wrażenia. Stanęła przed drzwiami do pokoju. Sięgnęła ręką do kieszeni i wyciągnęła z niej kartę. Przyłożyła ją do czujnika i weszła do środka. Otworzyła torbę z której wyjęła piżamę. Weszła do łazienki i zrzuciła z siebie ubranie. Wzięła bardzo długi prysznic. Zawsze go brała kiedy chciała o czymś pomyśleć, a tego dnia miała bardzo dużo do przemyśleń. Wyszła przebrana w lekkie spodenki oraz bluzkę i od razu położyła się na łóżko, ale nie mogła zasnąć. Leżała wpatrując się w sufit i przysłuchując się odgłosom z zewnątrz. Jakieś pojedyncze kroki i rozmowy rozbrzmiewały z korytarza. Z zadumy wyciągnęło ją pukanie do drzwi.
- Proszę! - Powiedziała. Usiadła opierając się o ścianę. Drzwi się otworzyły i Alice zauważyła w nich Steva.
- Mogę wejść? - Spytał przez uchylone drzwi.
- Tak.
Mężczyzna wszedł do pokoju i usiadł obok niej.
- Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz - oznajmił przyglądając się dziewczynie.
- W nocy kiedy wszyscy śpią?
- Każda pora jest dobra - rzekł i uśmiechnął się do niej.
- Byłeś dzisiaj bardzo małomówny - zauważyła Collins.
- Czasami lepiej nic nie mówić - odparł i wzrok wkleił na pustą ścianę.
- Nie umiesz się z nimi dogadać - stwierdziła.
- Skąd to wiesz?
- Przeczytałam ci w myślach. Nie umiesz z nimi się porozumieć, dlatego byłeś dzisiaj taki skryty. Nie rozumiesz ich żartów i rozmów. Nie możesz zrozumieć, dlaczego w tych czasach jest tyle nienawiści.
- To wszystko wywnioskowałaś z mojej głowy? - Zagadnął zaciekawiony.
- Tak to robię zazwyczaj.
- Nie lepiej jest po prostu się zapytać?
- Nie zawsze jest to takie proste.
- Wyglądasz mi na osobę, która rzadko rozmawia z ludźmi.
- Rzadko to mało powiedziane. Lepiej brzmi nigdy - westchnęła i pogrążyła się w myślach. Nastąpiła chwila ciszy, którą przerwał Steve.
- Pójdę już - oznajmił. Pomału wstał i wpatrując się w ziemię podszedł do drzwi.
- Musisz? - Zapytała posmutniało.
- Stark powiedział żebym przyszedł znowu do niego, a ja nie chcę sobie psuć humoru jeżeli do niego nie przyjdę - otworzył drzwi, a pokój rozświetliła mała żarówka z korytarza.
- Spotkamy się jutro?
- Na pewno - rzekł z uśmiechem zamykając za sobą drzwi, zostawiając Alice w całkowitych ciemnościach. Dziewczyna z powrotem położyła się i zamknęła oczy, ale tej nocy nie spała. To była pierwsza noc poza domem.
***
Przez małe okno, które znajdowało się nad biurkiem wpadały poranne promienie słońca. Alice opierając się łokciami usiadła na łóżko. Przymrużając oczy spojrzała na zegarek. Wybiła godzina 8.30, a równo o 9.00 zaczynał się jej trening z Clintem. Wstała i podeszła do szafy. Znajdowały się tam same ciemne, obcisłe ubrania. Dziewczyna skrzywiła się niechętnie i sięgnęła po pierwszy lepszy komplet. Ciemne i obcisłe spodnie tak samo jak bluzka na pierwszy rzut oka wyglądały na bardzo niewygodne. Weszła do łazienki i wzięła prysznic. Nałożyła strój, który tak jak przypuszczała był nie wygodny. Zrobiła kucyk i wpadła na pomysł, że doda do tego makijaż. Rzadko kiedy robiła go, bo zazwyczaj stawiała na naturalność. Wzięła czerwoną szminkę, czarną kredkę do oczu i o tym samym kolorze tusz do rzęs. Po umalowaniu się stwierdziła, że wygląda jak...no właśnie jak? Nigdy nie zastanawiała się nad własnym stylem. Zazwyczaj nakładała to na co miała ochotę nie zwracając uwagi na różne dodatki. Kiedy wyszła było za dziesięć dziewiąta. Szła przez korytarze, które jeszcze były opustoszałe. Poruszała się powoli, bo dobrze wiedziała, że nic jej nie przeszkodzi. Kiedy przechodziła przez zakręt poczuła nagle ból i że upada na ziemie.
------------------------------------------------
Rozdział krótki i szczerze nie jestem z niego zadowolona. :/
Pisałam go będąc chora, a wtedy mój mózg za bardzo nie przykłada się do szczegółów.
Jak pewnie zauważyliście zmienił się wygląd bloga.
Proszę o szczere ocenienie wyglądu jak i rozdziału. :)
Nadal smuci mnie ilość komentarzy. :/
Może z czasem to się zmieni...
2 komentarze = następny rozdział

4 komentarze:

  1. Szablon mi się podoba :) Rozdział też, zwłaszcza, że Steve przyszedł do niej, żeby sprawdzić, jak się czuła. Awww. Uwielbiam gościa! :)
    Kurczę, nie mogłam się doczekać jej pierwszego treningu, a tu proszę - co się jej stało? Ktoś ją zaatakował czy to jej DNA i eksperymenty? Czekam na kolejny rozdział. :)

    Pozdrawiam, Julss xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. W wolnej chwili zapraszam do siebie na nowy rozdział :)

      Usuń
  2. Super rozdział! czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na wstępie przepraszam, że tak późno,
    ale się ledwo wyrabiam z poprawami
    rozdział jak poprzednie jest genialny
    na szczęście za dwa tygodnie wakacje
    i będzie więcej czasu na pisanie
    życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń

Oreuis bajkowe-szablony